Mielizna

Sobota, 24 listopada 2018. O zachodzie słońca na jednej z plaż wyspy Stewart, trzeciej co do wielkości wyspy Nowej Zelandii zamieszkanej przez 402 osoby, para turystów znalazła 145 grindwali. Te sześciometrowe ssaki, ważące około 2–3 ton, utknęły na mieliźnie. Każdy ruch płetwy tylko głębiej zakopywał je w piasku. Liz Carlson opisała na swoim Instagramie, jak próbowali wepchnąć zwierzęta do oceanu. Były zbyt ciężkie. Opuszczona plaża, brak zasięgu, 145 zwierząt, które potrzebują pomocy nie od dwóch osób, ale od tysiąca. Wiedzieli, że grindwale tego nie przeżyją. Liz została na plaży, polewała je wodą i słuchała ich zawodzenia. Jej partner pobiegł 15 km do najbliższego kempingu po pomoc. Następnego dnia rano pracownik Departamentu Ochrony Środowiska zastrzelił zwierzęta, skracając ich mękę.

Niedziela, 25 listopada 2018. Na Ninety Mile Beach na północy Nowej Zelandii znaleziono 10 wali karłowatych. Przez dwa dni wolontariusze pomagali przenieść je do oceanu. Były zbyt słabe, żeby wypłynąć na głębsze wody. Fale wyrzucały je z powrotem na brzeg. Wszystkie zginęły.

Czwartek, 29 listopada 2018. Na wyspach Chatham, odległych od głównej wyspy Nowej Zelandii o 800 km, na plaży znaleziono 51 wali karłowatych. Jeden z nich jeszcze żył. Podjęto decyzję o uśpieniu umierającego zwierzęcia.

 

Cały tekst można przeczytać na stronie Vogue.pl